wtorek, 27 listopada 2012

Ptasia Polska - wstęp

Jaką myśl powinien zawierać pierwszy post dedykowany miejscom w Polsce, atrakcyjnym ornitologicznie?.. Czego chcielibyście się dowiedzieć, a być może wcale nie zdajecie sobie z tego sprawy? Hmm. Chyba już wiem :).

A zatem, nim zacznę (być może z pomocą i innych osób) opisywać konkretne miejsca ciekawe przyrodniczo w kraju, chciałbym położyć bardzo silny akcent na pewną sprawę, której być może początkujący przyrodnicy nie uświadamiają sobie w pełni.

Otóż jeśli chodzi o ptaki, to trzeba zauważyć pewną bardzo szczególną dla tej grupy cechę, otóż: ptaki mają skrzydła.

Odkrywcze? :) Nie aż tak bardzo, dopóki nie uświadomimy sobie, rzecz o wiele bardziej interesującą: ptaki mają skrzydła, służące do latania... Co więcej! Z tej wartościowej umiejętności zazwyczaj nie wahają się korzystać!

Do czego zmierzam? Pierwszy raz ten "odkrywczy" fakt usłyszałem od mojej mamy, wiele lat temu, ale potrzeba mi było trochę czasu, by zrozumieć w pełni jego znaczenie.

Są miejsca w kraju, które pod wieloma względami są "bardziej atrakcyjne ptasio" od innych. Najczęściej wynika to ze szczególnych uwarunkowań jakiejś okolicy: specyficzne siedliska roślinne, rozległe doliny rzek z licznymi starorzeczami, całe kilometry kwadratowe pozbawione osad ludzkich (takie miejsca o dziwo jeszcze gdzieniegdzie znaleźć można). Bardzo często kilka z takich cech sprawia, że występuje tam nagromadzenie rzadszych gatunków w stosunkowo dużej liczbie. Co oczywiście nie oznacza, że dla każdego gatunku i o każdej porze roku będzie ono równie atrakcyjne, pamiętajcie!

Ale, jako, iż ptaki przemieszczają się z miejsca na miejsce, bardzo często, spotkać je można w okolicach, gdzie byśmy się ich w cale nie spodziewali. Czasem jest to zwykła dyspersja (rozprzestrzenianie) młodych ptaków, gdy przestają być karmione przez rodziców, czasem wynika to z migracji jesiennej, lub wiosennej, a czasem wywołują to niekorzystne wiatry i "zgubienie szlaku". Stąd od czasu do czasu wędrujące Polskim wybrzeżem wydrzyki zapędzają się głęboko do centrum kraju. Podobnie jest z wieloma innymi gatunkami. 

Po co o tym wszystkim piszę? Zwracam Waszą uwagę, że nie w tym rzecz, by jeździć, tylko tam, gdzie ptaków należy się spodziewać, ale by nie bagatelizowali także miejsc najbliższej nam okolicy. To właśnie z ignorowania przez nas faktu, że skrzydła służą do lotu, wynika, iż tak często nie widzimy tego, czego byśmy się spodziewali, tam, gdzie byśmy się tego spodziewali, podczas, gdy na przykład nasz upragniony do zobaczenia gatunek może sobie, jakby nigdy nic co roku podczas jesiennej wędrówki przez kilka dni odpoczywać na małym jeziorku w najbliższej okolicy. Z tegoż samego powodu wiele ciekawych obserwacji ptaków przepadło bezpowrotnie, ponieważ, widząc przez ułamek sekundy lecącego rybołowa w okolicy, gdzie dziesiątkami kilometrów nie ma choćby jednej kałuży uznajemy w końcu "biały kształt nad lasem" za jasnego myszołowa. Czasem nie wolno uczynić więcej, ale czasem wynikać może to również z naszego zaniedbania.

Ergo: nim z całym zaangażowaniem zaczniecie zaznaczać na rozwieszonej nad łóżkiem mapie kolorowymi pinezkami parki narodowe, rezerwaty i ostoje ptasie, które czekają w kolejce na to, by je odwiedzić, chwyćcie za notatnik. Ruszajcie śmiało, ale wpierw do jabliższego lasu (choćby był to tylko młodnik sosnowy) i poobserwujcie zachowania czubatek, sosnówek, mysikrólików. Poszukajcie ciekawych bajorek w lesie, trawiastych polan, złamanych gdzieś wysoko nad ziemią pni drzew, gdzie być może siedzieć będzie jakby nigdy nic puszczyk :). A czasem idźcie sprawdzić, co u zimujących w mieście łabędzi i krzyżówek, bo może się okazać, iż czeka tam na Was miła niespodzianka, taka, jak te:


Prawa autorskie do zdjęć: Jakub Marciniak. W przypadku chęci użycia, napisz do mnie!

5 komentarzy:

  1. Ten rożeniec też spod Wawelu? Z którego sezonu?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oba zdjęcia pochodzą z Brdy na wysokości Bydgoszczy :).
    Zdjęcie pierwsze, z łabędziem krzykliwym ze starego miasta, natomiast zdjęcie drugie, z samcem rożeńca ze Smukały, jednej z północnych dzielnic tegoż miasta.

    OdpowiedzUsuń
  3. No popatrz, jakoś byłam przekonana, że to któryś z krakowskich krzykliwców :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście, ujęcie zdaje się podobne do okolic Wawelu :). Ale nie zawsze widzimy to, czego byśmy się spodziewali, tam, gdzie byśmy się tego spodziewali ;) .

    OdpowiedzUsuń
  5. ... co jest głównym przesłaniem powyższego wpisu ;D

    OdpowiedzUsuń